Kirgiz schodzi z konia jest jedną z najwcześniejszych książek reporterskich Ryszarda Kapuścińskiego, napisaną i wydaną (w 1968 r.) jeszcze zanim zdobył on światowy rozgłos. Powstała w wyniku podróży autora, wówczas dziennikarza Polskiej Agencji Prasowej, po siedmiu południowych republikach Związku Radzieckiego: Gruzji, Armenii, Azerbejdżanie, Turkmenii, Tadżykistanie, Kirgizji i Uzbekistanie – podróży odbytej w 1967 r., w 50. rocznicę rewolucji październikowej. Polityki jednak i ideologii jest w książce niewiele, gdyż Kapuściński postanowił – i zdołał to postanowienie zrealizować – pisać przede wszystkim o kulturze, historii i obyczajach narodów Zakaukazia oraz Azji Centralnej i o tradycjach trwających nawet wbrew systemowi. „Uderzyło mnie, że pod oficjalną, sztywną skorupą Związku Radzieckiego te kultury żyły i istniały. To poczucie odrębności, godności i inności bycia muzułmaninem, Tadżykiem czy Kirgizem było bardzo silne”. Czy wiele zmieniło się od tamtej epoki? Meczet w Bucharze, służący w czasach radzieckich jako sala bilardowa, znów jest meczetem. A pobliska czajchana nieprzerwanie oferuje spragnionym Uzbekom i turystom filiżankę mocnej herbaty.