Książka jest metodologicznie wieloaspektowa, błyskotliwa interpretacyjnie, doskonale udokumentowana i ujęta w narrację studium historycznoliterackiego, odkrywającego przestrzeń duchową (po trosze) zapomnianej formacji pokoleniowej. Prowadzi czytelnika krok po kroku fascynujących dociekań, ma epicki oddech, a interpretacje pociągają odkrywczością komentarza. Pomysły Autorki otwierają drogę (nieprzetartą) do zapoznanego myślenia o reakcji (poetyckiej) na kryzys kulturowego ładu innej niż wyobrażenie śmierci Stwórcy i pustego nieba. Najistotniejsza wydaje mi się konkluzja, iż w drugiej połowie lat dwudziestych, właśnie wtedy, kiedy wygasa boom futurystyczno-awangardowy, przez dwie inno-podobne poezje Sebyły i Szenwalda przesuwa się metafizyczna smuga cienia jako podjęcie zagadnień nierozwiązywalnych w trybie „poetologicznych”, aktualnych sporów epoki, i że szaloną próbą rozwikłania tych kwestii są dwa, swoiście równoległe poematy-halucynacje, Kuchnia… i Młyny (a może cały Koncert egotyczny). Tak istotnie było, a nikt tego dotąd wyraźnie nie zobaczył i nie opisał. (z recenzji prof. Andrzeja Zieniewicza)