Debiutancka książka poetycka Krzysztofa Muszyńskiego (ur. w 1989 r. w Bytomiu). Na jego pierwsze urodziny zdjęto cenzurę prewencyjną – od tej pory mógł wypowiadać się już swobodniej. Jest doktorem nauk humanistycznych (Uniwersytet Śląski, 2019), absolwentem dziennikarstwa i komunikacji społecznej (Uniwersytet Warszawski, 2013). Pracował jako lektor w Turynie i Neapolu. Pisze rzeczy, tworzy dźwięki elektroniczne. Mieszka w Covilhã w Portugalii. Krzysztof Muszyński skanuje, prześwietla rzeczywistość ‒ obserwuje, wsłuchuje się, wącha, bada. Jak reżyser, który dba o to, żeby nie znudzić widza, zmienia perspektywę i zasady montażu. Radary Muszyńskiego nastawione są na śląskie klimaty. Skazany na śląskość, wozi ze sobą nienachalne piękno „królestwa śmietnika” i tutejsze ludzkie sprawy. Dlatego Neapol czy Turyn nie różnią się szczególnie od Bytomia, a na Cabo da Roca można odkryć, że „nie ma centrum w Rudzie Śląskiej”. Ma na noc nie jest ani apologią, ani krytyką (post)świata – jest jednym i drugim. Gdybym miała pozostać przy filmowym porównaniu, powiedziałabym, nieco na wyrost, że to skrzyżowanie kina Kazimierza Kutza i Joon-ho Bonga. Z tego pierwszego Muszyński wziął „realistyczną mitologię” Śląska, z drugiego ‒ rebeliancką wizję kapitalistycznego piekła. Odsyłający do Parasite’a Bonga tytułowy wiersz tomu zawiera magiczną formułę: „ktoś musi na to patrzeć”. Patrzymy co prawda nie tylko na turbokapitalistyczne „landskejpy”, ale i na uśmiechającego się łosia w koronie. Ten surrealny widok łosia w centrum aglomeracji może być jednak dowodem w sprawie paranoi antropocenu. Kiedy myślisz, że „świat się pali”, okazuje się, że to śmietnik pod blokiem, a jednak świat się pali… Alina Świeściak-Fast Wszyscy mają na noc przy Muszyńskim. I to nie znaczy wcale, że pracują na drugą zmianę. Na Śląsku mówi się tak, jeżeli ktoś wygrywa z innymi w przedbiegach. A Muszyński po prostu biegnie sprintem, chłonie, przeżywa i pozwala się temu mijanemu i pożeranemu światu wielokrotnie naświetlać w wierszach. Tropy wiodą nas pomiędzy przedmieścia Lizbony, zony Neapolu i familoki w Rudzie Śląskiej. Tutta la Vita! Monika Glosowitz Pod względem znajomości miasta pigeony pozostawiają nas daleko w dole, choć rzadko kiedy myślimy o nich jako o kimś, kto patrzy na nas z góry. A co widać z dołu? Podziwiamy fasady, zaglądamy za firanki, obserwujemy scenki z życia, w których gra toczy się o życie. Krzysztof Muszyński w kolejnych wierszach podsuwa nam obrazy i rekwizyty z trzech ostatnich dekad, i nawet jeśli nostalgia jest nieco przereklamowana, nie sposób przed nią uciec. Tomasz Bąk Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla literatów.