Niewielka broszura Maszewskiej-Knappe, niekwestionowanej ikony polskiego ruchu prozwierzęcego okresu międzywojnia, stanowi jedną z najważniejszych prac na temat praw zwierząt i relacji ludzko-zwierzęcych, jakie powstały w języku polskim. Mimo że ukazała się blisko 90 lat temu, można w niej odnaleźć większość argumentów etycznych za zaprzestaniem eksploatacji zwierząt przywoływanych przez autorów współczesnych. Nie brak w niej uwag ani o szkodliwości produktów odzwierzęcych, ani o bestialstwie uboju, ani o naszej kompletnej ignorancji w kwestiach zwierzęcej psychologii i doznaniowości. Wszystkie zaś one prowadzą do prostego wniosku: zwierzożerstwo w gruncie rzeczy nie różni się niczym od ludożerstwa, jest tak samo naganne i tak samo odrażające, zasługuje jedynie na jak najszybsze odesłanie do lamusa historii. Należy o tym mówić stale, niestrudzenie i głośno: Przed ludźmi uświadomionymi humanitarnie, przed ideowymi przedstawicielami ruchu ochrony zwierząt… leży ciężkie zadanie budzenia pojęć humanitarnych i etycznych w szerokich masach swoich narodów. Zadanie wkucia w dusze ludzkie, zastygłe w egoizmie, pojęć, że nie tylko człowiek jest synem matki-natury, że uzurpowanie sobie praw satrapy ziemskiego, naruszanie praw przyrody i nieliczenie się z nimi – nie tylko mąci harmonię wszechświata, ale i mści się na zdrowiu i interesach ludzkości, że nieliczenie się z otaczającym nas światem zwierząt, że męki zadawanych zwierzętom cierpień – nie tylko obniżają poziom uczuciowy, etyczny i moralny ludzkich społeczeństw, nie tylko nie przynoszą im dobra, ale dają im realne zło.