Łysek przez chwilę wciągał w nozdrza zapach kopalni, potem pogrzebał kopytem, a kiedy Kubok zdjął mu z oczu szmatę, obejrzał się zdziwiony. - Dziwejcie się! - zauważył jeden z górników. - Oglądało się, nie przymierzając, jak człowiek. - Piękny koniczek! Szkoda go do kopalni! - rzekł drugi i poklepał Łyska po karku...