Jedno z opowiadań, którego autorem jest Bolesław Prus, właściwie Aleksander Głowacki herbu Prus (1847-1912) – polski pisarz, prozaik, nowelista i publicysta okresu pozytywizmu, współtwórca polskiego realizmu, kronikarz Warszawy, myśliciel i popularyzator wiedzy, działacz społeczny, propagator turystyki pieszej i rowerowej. Jeden z najwybitniejszych i najważniejszych pisarzy w historii literatury polskiej (za Wikipedią). Fragment utworu, który powinien zachęcić do lektury całości: „Do gabinetu wszedł człowiek stary, z długimi włosami, z nieporządnie utrzymaną brodą. Miał na sobie wytarty paltot, popstrzony płatkami śniegu. Na jego widok doktór cofnął się i zapytał tonem, w którym czuć było gniew i zdziwienie: – Cóż sprowadziło do mnie... pana... i jeszcze o tej porze?... – Krup... – szepnął starzec. – Mój wnuczek ma krup... dusi się!... Doktór wzruszył ramionami. Starzec, widząc to, załamał ręce i począł mówić chrapliwym głosem: – Panie, miej miłosierdzie!... Prawda... obdarłem was... Jeżeli zechcesz, wyznam to przed sądem... Ale i cóż mam z tego?... Nędzę... Moja córka, wdowa, utrzymuje się z szycia i w dodatku nie ma ani zdrowia, ani roboty... Jestem wobec ciebie zbrodniarzem, ale... co winno dziecko?... Ma dopiero sześć lat, panie... I czy może tak strasznie cierpieć za to, że dziadek zbrodniarz?... Uderz mnie... oddaj do więzienia, ale zlituj się nad niewinnymi... Wszakże Chrystus nawet na krzyżu przebaczył swoim katom... – Posłuchaj mnie pan – rzekł doktór. – Jako lekarz nie mam prawa nikomu odmawiać pomocy, ale jako człowiek... Zatchnął się i ciągnął dalej: – Czy mógłbyś pan nawlec w tej chwili igłę?... – Widzi pan, jak drżę... – szepnął starzec, patrząc mu w oczy z trwogą psa, którego mają obić...”