„Verte” jest powieścią o fatalności losu, który nęka bohaterkę, a które w chwilach dobrej passy za każdym razem niejako przymuszą ją, by odwróciła szczęśliwa kartę. Stąd też i tytuł powieści – „Verte” - wskazujące, że dalszy ciąg znajduje się na jej odwrocie owej karty. I bohaterka tak czyni, ale uczyniwszy widzi, że szczęście znów ją opuściło. Dodatkowo powinno zachęcić czytelnika do lektury przepiękne tło przedwojennych polskich kresów – tło romantycznej miłości. Fragment powieści: „W wielkiej sali stołowej, z ciemnego dębu, pełnej odwiecznych portretów, jasno było od sutych lamp i palącego się ognia na olbrzymim kominie. Całe kłody smolne buzowały się w nim rzęsistym płomieniem. Trzask i szum spalanych stosów drzewa raźnie i wesoło rozlegał się po sali. Przy kominie siedział pan Cezary Burba, zanurzony w głębokim fotelu, i palił fajkę na długim cybuchu. Włosy i bujne wąsy miał siwe zupełnie; oczy wyraziste, dawniej błękitne, dziś już jakby spłowiałe, patrzyły z zaciekawieniem na syna. Młody Burba, stojąc przed ojcem, opowiadał przeprawę z wilkami. Jego męska, wysoka, dorodna postać gięła się zręcznie w stronę starego. Obok Burby stał niski człowieczek zgarbiony, łysy, w okularach i, zacierając wciąż ręce jakby zmarznięte, wpatrywał się w opowiadającego z natężoną uwagą i potakiwał głową, często słowami. – Tak, tak, jakbym widział bestie”.