Nie dla mnie dzisiaj Noble są i Pulitzery nie dla mnie styl Dąbrowskiej ani Magdy Umer nie dla mnie oczywiście Czterdzieści i Cztery (i żaden inny numer). Ten tekst nie przypomina Pana Tadeusza, bo chociaż się starałam, to nie wyszło, no żesz... więc Cię do lektury, Odbiorco, nie zmuszam (lecz i tak kupić możesz) Fragment: Mamuty. Wierszyk prehistoryczny Gdy ziemia była płaska jak deska, gdy globus też był jak deska płaski, a praMatejko zwykł w kilku kreskach rysować bitwy na ścianach jaskiń, gdy szkła nie było, stali i dykty, i telefonów, sklepów i płaczu, gdy zwykli ludzie wszystkie konflikty rozwiązywali z użyciem maczug, kiedy paść w totka nie mogła szóstka gdy od fast-foodów nikt nie mógł utyć istnieli tylko ludzie i pustka, i sporadycznie jakieś mamuty. I prowadzili współpracę trudną, dopóki trwała jeszcze ich era: czasami mamut człowieka skubnął, częściej zaś człowiek mamuta zżerał. Znika czas tamten pod dziejów warstwą, ale te same mamy zwyczaje. Skoro mamutów jak na lekarstwo, ludzie w zastępstwie żrą się nawzajem. Sekret zostawiam na koniec dzieła miast satyryczne prawić morały: mamuty wcale nie wyginęły! One się tylko dobrze schowały.