WSTĘP Do najbardziej wyrazistych aspektów wszechogarniającej nowoczesności należy bez wątpienia globalizacja, standaryzacja i unifikacja otaczającej rzeczywistości. Wraz z nieustannym postępem i rozwojem technologicznym coraz bardziej zmienia się otoczenie człowieka, z naturalnego lub powstałego pod natchnioną ręką artysty, na wykreowane przez wolny od emocji komputer. Pasję zastąpił rachunek ekonomiczny, estetykę – ergonomia, szlachetny materiał – tanie substytuty, a supermarkety i azjatyckie koncerny zepchnęły pojęcie unikalności do rubryki anachronizmów. Wspomniane przemiany nie ominęły coraz waŜniejszej we współczesnym świecie turystyki, której założeniem jest m.in. regeneracja sił psychofizycznych przez oderwanie od codziennego miejsca, rutyny, powtarzalnych czynności i rytuałów. Rolę antidotum na skomercjalizowaną współczesność dobrze spełniają zabytkowe rezydencje – otoczone mgiełką tajemniczości, snobistycznego romantyzmu, powrotu do dziecięcych marzeń. Hotelarstwo w obiektach zabytkowych to unikalna kombinacja usługi noclegowej i turystyki krajoznawczej, zapewniająca nie tylko bezpieczne miejsce, wygodne łóżko, smaczny posiłek, ale także kontakt z historią – doświadczenie niezwykłe, nieprzeciętne; ponadczasowe, obcowanie z dziejami i kulturą narodu w różnych jej przejawach. Hotelarstwo w zabytkowych rezydencjach wyrasta z gruntu turystyki kulturowej opierającej się na walorach materialnych i niematerialnych. Ten rodzaj turystyki został określony przez G. Gołembskiego (2002, s. 340) jako: „aktywność osób w ich miejscach pobytu turystycznego oraz podczas podróży z miejsca stałego zamieszkania, która pozwala na poznanie lub doświadczenie różnych sposobów życia innych ludzi (ludzi w innych czasach – aut.) – sposobów odzwierciedlających obyczaje społeczne, tradycje religijne, myśl intelektualną, dziedzictwo kulturowe i mających na celu zaspokojenie ludzkich potrzeb, pragnień i oczekiwań w zakresie kultury”. Z kolei A. Fyall i B. Garrod (1998, s. 214) definiują turystykę kulturową jako swego rodzaju działalność ekonomiczną, która za pośrednictwem dziedzictwa kulturowego stara się wykreować popyt turystyczny. H. Zeppal i C. Hall (2001, s. 49) określają turystykę kulturową jako „opartą na tęsknocie za minionym i powodowaną pożądaniem doświadczenia zróżnicowanych przejawów kultury”, a Y. Poria i in. (2001, s. 1049) twierdzą, że to „fenomen oparty bardziej na motywacji i percepcji odwiedzających, niż na atrybutach atrakcji jako takiej”. Polski termin „turystyka kulturowa” wydaje się zdecydowanie zbyt szeroki w odniesieniu do rezydencji pełniących funkcję hotelarską. DuŜo bardziej odpowiedni byłby tu angielski heritage tourism, wszakŜe nie toŜsamy z terminem „turystyki kulturowej”. Heritage tourism ma znacznie węŜszy zakres bazujący na dziedzictwie kulturowym, czyli dobrach otrzymanych niejako w spadku po przodkach. Jednocześnie wyklucza on całą jakże bogatą sferę kultury współczesnej i zjawisk z nią związanych. Ciekawe dywagacje dotyczące tej tematyki prowadzi J. Majewski (2002, s. 25), który polemizując z R. Collins (1983), B. Weiler i C. Hall (1992) oraz C i M. Tassel (1990), dowodzi, Ŝe jako źródło atrakcyjności heritage tourism (przetłumaczonej przez autora jako turystyka związana z dziedzictwem kulturowym), prócz budowli historycznych należy traktować takŜe przeszłe wzory Ŝycia codziennego, praktyki religijne, zwyczaje, folklor oraz walory przyrodnicze tworzone ręką ludzką – parki i ogrody. Debata nad terminem heritage tourism została skonkludowana stwierdzeniem, iŜ jest to poszukiwanie pomostu pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, powodowane tęsknotą za minionym, przodkami i ojcowizną. Obdarzanie gości niezapomnianymi doświadczeniami i umożliwianie im kontaktu z wysublimowanym pięknem zabytkowych budynków pozostaje jedną z największych zalet hotelarstwa historycznego i jego najbardziej wysmakowanego rodzaju – gościny w pałacach, dworach i zamkach. Jako dowód na to, Ŝe polskie rezydencje stanowią juŜ od lat międzywojennych symbol idealnego wypoczynku na wsi, może świadczyć wypowiedź A. Janowskiego, który w 1938 r. pisał: „kraj nasz wprawdzie daleko stoi pod względem urządzeń technicznych, wygód i ułatwień dla turysty zagranicznego, ale ma to pewien czar bezpośredniości, coś jak cichy dwór wiejski dla przemęczonego mieszczucha...”