Większość jednostek języka to n i e pojedyncze wyrazy. Andrzej Bogusławski Zacytowane zdanie, wybrane z wielkiego dorobku naukowego autora „Języka w słowniku”, to niemal aforyzm lingwistyczny, w którego świetle moje skromne przedsięwzięcie frazemograficzne, w zasadzie amatorskie, nie traci sensu, wręcz przeciwnie - zyskuje skalę zachęcającą do wytrwałości w pracach ekscerpcyjnych. Masa słownictwa polskiego okresu od końca wieku XVIII do dziś, złożona z pojedynczych wyrazów, ale niezarejestrowana w naszych odstawowych słownikach ogólnych (od „Lindego” do „Dubisza”), jest fascynująco duża i wystarczająco liczna, by opracować nowego „Doroszewskiego” o objętości co najmniej 400 000 haseł1. Zatem liczba jednostek języka polskiego skomponowanych tak, że w ich zapisie graficznym występuje co najmniej jedna spacja, jest wystarczająco duża, by opracować nie kilka, kilkanaście czy sto tomów Fotoprzeglądu frazematycznego, analogicznych do wydanego niedawno tomu 1., zawierającego 1 tys. fotocytatów; takich tomów dokumentacyjnych może powstać zapewne i tysiąc...