Książka ta opowiada o pewnej słynnej ucieczce. Opisana w niej przygoda wydarzyła się naprawdę, a jej wspomnienie jest wciąż żywe… …Nagle las jakby się rozchylił, góry zmieniły się na naszych oczach. Rozpostarł się przed nami rozległy widok majestatycznych szczytów, a na jednym ze zboczy ujrzeliśmy kamienne dachy domów. Z daleka wyglądało, jakby wieś się ukrywała; szara jak skały sprawiała wrażenie, że się do nich tuli. Brała początek gdzieś wysoko od kilku odosobnionych domów, potem rozlewała się szeroko i kończyła w dolinie rzeki. Tak jakby Bóg wziął w garść domy i rozsypał je po zboczu. A nad wszystkim górowała dzwonnica, biała i zdobiona. Zamilkliśmy, a samochód powoli i lękliwie zbliżał się do miejsca, które miało zmienić nasze życie, zagarnąć tak wiele, ale i osłodzić radości i smutki. Moja żona wymówiła prorocze słowa. Zatrzymaliśmy się na początku wioski, ulica była pokryta starymi kocimi łbami. Żona spojrzała przez szybę, zobaczyła biały wykusz nad swoją głową i powiedziała: – Nie ruszę się z tej wsi, dopóki nie kupisz tutaj domu. Zatarłem ręce z radości.