Cierpiący na nerwicę lękową André de Lorde (1871–1942) napisał wiele sztuk, które jeszcze w latach 20. XX wieku przejmowały paryżan szczerym strachem. Jego utwory na stałe weszły do repertuaru teatru Grand-Guignol (1897–1962), znanego przede wszystkim dzięki mrożącym krew w żyłach widowiskom. Tryskająca krew, wydłubywanie oczu, wbijanie na pal, skalpowanie czy przebijanie nożem serca stały się typowymi składnikami nowego makabrycznego gatunku. Owa scena, która szybko zyskała międzynarodową sławę – stając się obok wieży Eiffla i katedry Notre-Dame jednym z najatrakcyjniejszych miejsc na turystycznej mapie francuskiej stolicy – wyspecjalizowała się w ukazywaniu przerażających obrazów, które miały doprowadzić widza na skraj załamania nerwowego. Na sali czuwał nawet zatrudniony lekarz gotowy udzielić pierwszej pomocy osobom o wyjątkowo słabych nerwach. Wspomnieć tu trzeba, że liczba omdleń i spazmatycznych reakcji widowni decydowała o sukcesie lub o fiasku przedstawienia. Publiczność odwiedzała ochoczo paryskie centrum potworności, w którym epatowano okrucieństwem i wyrafinowanymi torturami, aby odreagować autentyczne lęki czy dać upust swym ukrytym, często sadystycznym potrzebom. Tomasz Kaczmarek