W spotkaniu dwojga: Henryka Berezy i Krystyny Sakowicz potrzeba poznania właściwie spełniła się w pisanych do siebie listach, a w nich jeszcze głębiej w dzieleniu się odczytywaniem książek napisanych przez siebie i innych, w dodawaniu sobie ufności w zrozumienie potrzebne do życia. Bliskość rodziła się w czasie i jej przebieg jest do wychwycenia. Korespondencja rozpoczyna się niepozornie, szybko i dosyć nagle przybiera na sile, ma zmienne kulminacje i schyłek, a nawet umilknie nagle po kartce imieninowej, tak jak się zaczynała kartką na imieniny Henryka Berezy osiemnaście lat wcześniej. Nikt takiego spotkania nie wymyślił i jest pomyślane przez dwojga. Nierozdzielne z pragnieniem zrozumienia i potwierdzenia w drugim człowieku swojego oglądu świata. Grzegorz Strumyk