Zabawna niczym noc na rauszu. Słodka jak zapach peonii. Rozgrzewająca niczym herbata z prądem. Cierpka jak wytrawne wino. „Deweloper” to komedia romantyczna o dawaniu kolejnych szans, na które zasługuje każdy z nas. Rocznik osiemdziesiąty szósty ubiegłego wieku – ależ to koszmarnie brzmi. Zakupoholiczka – trzeźwa, choć wodzona na pokuszenie. Mężatka – już niewierząca i od dawna niepraktykująca. Właścicielka kwiaciarni – oddana jej całym sercem, duszą i ciałem. Jakoś sobie radzę, ale bywa, że koślawo. Pokonuję przeszkody, chociaż czasem się potykam. Staram się wyjść na prostą, lecz pokrętny los co rusz podstawia mi nogę. Mimo to utrzymuję obrany kurs, wierząc, że w końcu wszystko się ułoży. Kiedy jednak pazerny deweloper zamierza zniszczyć biznes, który budowałam od dwóch lat, moja wiara, że „wszystko się ułoży”, zostaje poddana próbie. Ale ja się nie ugnę! Będę walczyć! Nie pozwolę, by ten bezduszny wyzyskiwacz odebrał mi to, na co tak ciężko harowałam! Pytanie tylko: czy dzięki tej walce mogę więcej zyskać, czy stracić?